niedziela, 24 lutego 2013

ty

Dzień dobry, mamy pogodny dzień za oknem, a mnie długo tu nie było..
Jestem w trakcie leserowania się w domku, bo jeszcze trwają ferie sesyjno-zimowe. W tym czasie wcale nie próżnowałam, troszke posiedziałam w "pracowni" :P pomodziłam z drewnem i papierem, nowych prac przybyło, niektóre w miare udane, a inne lepiej nie gadać.. Poza tym był dobry czas na spotkanie się ze znajomymi, z którymi długo się nie widziałam. Niektóre spotkanie bardzo sympatyczne,a inne, a dokładnie pewno jedno wręcz traumatyczne. Nawet nie chce mi się tego dokładnie opisywać, bo szkoda się nad tym rozdrabniać, wiem tylko tyle, że ludzie pod wpływem czasu, i nie wiem czego jeszcze, z tych zwariowanych, szalonych, pozytywnych zmieniają się w kogoś nie do poznania.. Uczestniczą w jakiś wyścigach nie wiem o co, i próbują udowodnić innym nie wiem co... Na owym spotkaniu dano mi odczuć mniej więcej to, że jestem głupia w porównaniu do tej osoby, że nic nie wiem o sytuacji jaka panuje w kraju odnośnie pracy, że skoro nie pracowałam to nawet nie ma sensu na mnie patrzeć i do mnie mówić gdy był podjęty temat stażów, pieniędzy i pracy, do tego jestem dziadem, którego nie stać na piwo i trzeba rzucić mi reszte kasy tzn 2zł z piwa, ot tak, żebym miała, bo mi brakuje.. Wszystkie moje żarty były odbierane jako nietakt i brak inteligencji, bo jak można porównać brak humoru sarkastycznie do depresji ? skoro ja nie wiem jak wygląda człowiek z depresją.. Przykłady z owych 3 godzin spotkania mogłabym jeszcze opisać, ale po co? To co chciałabym tu przekazać, to to, że bardzo doceniam na dzień dzisiejszy ludzi, moich znajomych dalszych, bliższych, z którymi spotykając się moge powiedzieć co myśle, moge być sobą, a każde moje zdanie nie jest poddane obróbce i analizowane, gdzie nie czuję, żadnej rywalizacji i próby udowodnienia mi w jakim ja żyje ciemnogrodzie, bo przecież ja " w dupie byłam i gówno widziałam", no tak nigdy nie zapomne tego zdania skierowanego do mnie. Ja wiem, że jakbym powiedziała co myślę, wszystko z siebie wyrzuciła to ta znajomość miała by koszmarny koniec, ta osoby już zawsze będzie mi się kojarzyć z tekstem piosenki Kazika " ty masz taką mądrość głupią..". Kwestia tego czy warto trwać w takiej toksycznej znajomości? Nie wiem, czas pokaże. I mimo tego, że po owym spotkaniu czułam sie jak gówno przez chwilę, to po jakimś czasie stwierdziłam, że to nie ja mam problem, że to nie ja próbuję udowodnić moją wyższość innym, i to nie ja mam tu jakieś kompleksy na punkcie swojej wartości, i to nie ja uczestnicze w wyścigach pod tytułem " patrz ile ja już mam, gdzie ja byłam co widziałam i jakie uczelnie skończyłam." Nigdy nie chciałabym się stać takim człowiekiem, z którym ludzie obnoszą się jak z jajem, i się czają, żeby tylko czegoś znowu nie powiedzieć do czego można się przyczepić, nigdy bym nie chciała, by w mojej obecności ludzie czuli się totalnie nie komfortowo jak ja wtedy.. Kiedyś przeczytałam fajny tekst i jakoś został mi w głowie, brzmiał on mnw tak, byśmy byli człowiekiem przy którym inny czuje się jak wtedy gdy zakłada stare, znoszone buty.. jakoś tak to brzmiało, i ja się tego trzymam.. Chce być po prostu ludzka dla ludzi, bo wiem, że w życiu liczy się prostota a nie " tworzenie intelektualnych labiryntów." Jest jeden pozytywny aspekt jaki wyniknął z tej psychoterapii :P doceniłam moich kochanych znajomych, wszystkich, w których coś tam mnie denerwowało, coś mi nie pasowało, to nie ważne, każdy ma jakieś wady, ale jak przy drugim człowieku moge czuć się sobą i mogę mówić co myśle, to już na prawde dużo, i warto to pielęgnować.
Za to inne spotkania były już na prawde przyjemne, i cieszę się, że do nich doszło.. bo kto wie kiedy znowu się zobaczymy jak podróże wzywają..
Poza tym u mnie w porządku, korzystam z wolnego, i na prawde odpoczywam, tworząc sobie różne rzeczy, myślę, że znalazłam swoją pasję, i jest to wspaniale uczucie! bo nigdy nie interesowało mnie coś tak długo jak teraz.. Mam wręcz świra, siedze na allegro, szukam, oglądam, i myślę co by tu stworzyć.. kto będzie miał urodziny, żeby mu coś podarować od <3 Całą moją kase przewalam na rzeczy z plastyka, zero jakiegoś ciucha :P ... Mimo iż dopiero się uczę, i nie zawsze wszystko wyjdzie to  mam radoche wielką, z samego tworzenia.. Także ide korzystać z wolnego, bo już niebawem praktyki codziennie, i biedna Jago będzie wstawać razem ze mną o 5:30 :P gdy bede lecieć na szpital na 7.. Fajnie, znowu tyle przygód przede mną związanych z praktykami, znowu tyle ludzi czeka do poznania, nowe doświadczenia, biały fartuch i to uczucie.. że o to właśnie mi chodziło... ;)

p.s obok na zdjęciu kuchnia moich marzeń..
miłość, wolność i prostota.

2 komentarze:

  1. Zycie :D jakoś dam radę, odespałam na feriach więc spokojnie. Nie wyśpię się ani na stancji ani w domu (powrót mamuśki która wstaje o 6 by zapalić śniadaniowego papieroska i ach te dyskusje i trzaskanie drzwiami od kibla poezja dla ucha). Znałam kogoś z depresją i ci ludzie chyba mają to do siebie że lubią narzekać i przeżywać jacy to oni nie są pokrzywdzeni i czego nie przeżyli, a ludzie zdrowi na umyśle są głupi i nieczuli bo nie wiedzą o tym całym egzystencjalnym bólu osób z depresją. Moja znajomość się skończyła, podobno samobójstwem z podziękowaniami dla mnie. Więc chyba jednak lepiej omijać niektóre tematy i się nie odzywać nie wchodzić w dyskusję. Depresja depresją, ale trzeba zachowywać jakieś resztki zdrowego rozsądku i nikogo nie winić za to, że jest szczęśliwy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zawsze czuję się jak gówno na takich spotkaniach, może to wina źle dobranych znajomych a może to zła samoocena i zły pogląd na ten dziwny pędzący świat, sama nie wiem, czasami wolę się zaszyć u siebie w pokoju i też tworzyć coś z (obecnie quilling ). Mimo tego wszystkiego jestem jednej myśli: co mnei nie zabije to mnie wzmocni, ewentualnie wkurwi, ale pędzę dalej, by dojść wiele dalej niż jestem obecnie :)

    OdpowiedzUsuń