niedziela, 14 października 2012

jesiennie

Październik.. jesiennie.. ale jakoś tak wcale nie jest mi smutno z tego powodu.. W moim przypadku jesień to twórcza pora roku. Ostatnio jestem jakaś taka bardzo zamyślona, nie ma w mojej głowie czasu na nudę, a to z tego powodu, że chyba w końcu znalazłam swoją pasję, mały światek, w którym mogę się zamykać. Zaczynam przygodę z decoupage. Na razie jest to zabawa, dopiero się uczę, ale z tego co już widzę, dostarcza mi takie siedzenie przy biurku, klejenie, tworzenie coś z niczego, wiele satysfakcji. Nie jest to tanie hobby, ale powolutku zaczynam gromadzić materiały. Przy okazji zajęłam się również robieniem kartek :) już pare poleciało do znajomych z różnych okazji.. Także ciesze się, że w końcu mam swój kąt.. Uwielbiam rzeczy z duszą! rękodzieła.. Marzę o tym, by kiedyś moje mieszkanie wypełnione było rzeczami zrobionymi własnoręcznie, czy to karmik zrobiony przez pana B, ozdobiony przeze mnie, czy to krzesło stare z giełdy staroci odnowione przeze mnie na styl rustykalny.. kocham takie klimaty. Każdy ma swój gust, niby o gustach się nie dyskutuję, ale jak tak widzę, jak moi znajomi Ci bardziej zamożni :P urządzają sobie swoje cztery kąty, to jakoś tak.. wcale nie zieję podziwem, i nie chylę głów przed nimi, bo nie podoba mi się urządzanie mieszkań wg takich suchych projektów, a wszystkie meble jakie są nowe, brane prosto z ikei.. co wygląda po prostu jak wystawka ze sklepu meblowego. No ale, o gustach się nie dyskutuję ;) Wiem, tylko tyle, że jak kiedyś będzie mnie w końcu stać na swoje cztery kąty będzie to miejsce do którego wsadzę całe swoje serce, i każda niemalże rzecz będzie miała swoje ciekawe, tajemnicze pochodzenie ;) ...
Poza tym.. Studia, drugi rok.. Stancja, 5 dni tygodnia z wariatkami z mieszkania.. Jest śmiesznie, nawet mimo nowej wspólokatorki, która jest taka jakaś neutralna, może być, może się rozkręci. Na uczelni nic nowego, prócz grona nowych przedmiotów, dosyć cięższych.. chirurgia, parazytologia, interna, pediatria.. Będzie wesoło na sesji, lecz póki co staram się chodzić na wykłady, a niektóre z nich są na prawde ciekawe.. Także wszystko gra, tylko znowu przyszły rozstania z B.. Wieczory niedzielne są zawsze jakieś takie melancholijne.. nie da się pozbyć tej świadomości, że prawie 5 dni nie będę widzieć tego Bubka.. no, ale taka kolej rzeczy.. Ostatnio nawet coraz częściej rozmawiamy o ślubie, szukam sal, mam na razie dwie na oku, no i datę ślubu.. jak na razie podoba mi się 10 maj 2014 roku, no ale zobaczymy.. Niebawem trzeba będzie trochę się pobujać za tymi salami, dowiedzieć o terminach itd.. i można powolutku zacząć szykować jakieś przygotowania.. Jakoś tak coraz bardziej dociera do mnie, że mamy się pobrać.. kurde, ale jaja...
Póki co idę uczyć się przyklejania serwetek na słoikach, bo wczoraj mi nie wyszło.. farba już schnie.. Jednak mieć pasję to jest super sprawa..
pozdrawiam odwiedzających !